Ostatnio byłem zmuszony wyruszyc moim rozklekotanym wozem do pracy. W drodze powrotnej, po ulewach jakie nawiedziły Katowice, przejeżdżałem przez wieeeelką kałużę pod wiaduktem po wyjechaniu z kałuży zauważyłem że kontrolka oleju żarzy się (efekt taki sam jak w maluchu kiedy kotolka ładowania żarzy się przy nienaciągnietym pasku alternatora) zatrzymałem się i przestała więc myśle sobie że to przez wodę. Po powrocie do domu i przekręceniu stacyjki moim oczom ukazał się widok świecącej kontroli ładowania jednak kontrolka oleju się nie świeciła i nie świeci. Pytanko: woda zalała czujnik, zrobiła zwarę i czujnik padł???
morgon, ale ona się żarzyła podczas jazdy a tak chyba nie powinno być z tego co powszechnie wiadomo więc co się miało spalić??? Zarówka na desce??? Czyli jechałem do domu bez ciśnienia oleju??? Nie wierzę. Oleju jest w normie. Nie kumam
Jakbyś nie miał ciśnienia to byś nie pojechał. Musiało Ci coś zalać, poczekaj trochę, może przejdzie jak wyschnie a jak nie to gdzieś było zwarcie, kwestia tylko gdzie.
Nie przychodzi mi nic do głowy konkretnego ale gdyby była zwara to kontrolka będzie świecić tak jak by nie było ciśnienia.
Chociaż ? - mogę się mylić - ale na amfibiach to się nie znam.
OK. ale kontrolka powinna świecić po przekręceniu kluczyka a ona nie świeci (chyba że jestem w błędzie). morgon jak najbardziej zbieram klamoty Jak będe miał wszystko to dam Ci znać. W jedną Sobotę powinniśmy sobie poradzić nie???
ojoj ale będzie buba. a tak poważnie to nie mówi się penis tyllko wacek
zdejmij kostkę czy co to tasm jest na tym czujniku i zewrzyj do masy i zobacz czy wtedy świeci albo zdejmij tą końcówkę i podłącz żarówkę do nie i do masy.