po stosunkowo cieplej nocy, mialem nadzieje ze nie bedzie problemu z odpaleniem,
no i faktycznie rozrusznik krecil znacznie żwawiej, auto odpalilo juz za pierwszym razem,
jednak moje szczescie nie potrwalo dlugo, gdyz po sekundzie od odpalenia uslyszalem strzal, raczej typowy dla zużytych swiec i kabli, ale klekot potem juz nie byl standardowy

okazalo sie ze wystrzelila mi w kosmos jedna ze swiec, metalowa część z gwintem zostala w gniezdzie, a kabel z czescia ceramiczna dyndal luzno...
tak wiec dzisiaj podroz autem do pracy sobie darowalem.
pytanie czy moge na 3 garach jechac do mechanika? daleko nie mam, i wydaje mi sie ze jedyna uciazliwosc to ten halas, ludzie sie beda gapili

nie mam odpowiednich narzedzi by powymieniac to samemu.