
Auto ma 127k na liczniku, od kupna kilka m-cy temu nie wymieniałem nic w zawieszeniu (na przeglądzie powiedziano mi że jest okej i narazie nic nie trzeba robić), przegubów też i ostatnio zaczeły się odzywać mimo że starałem się je oszczędzać...
Od 2 tyg jeżdżę na wyrypanych przegubach, przy każdym mniejszym czy większym zakręcie nie ważne czy w lewo czy w prawo (choć w lewo głosniej) i delikatnym dodaniu gazu słysze chrobotanie, na początku było ledwo słyszalne, po ok 3 tyg już jest masakra, boje się że mi pierd*** w czasie jazdy i zabule za holowanko. W związku z tym kilka pytań :
1. Czy to sie zdarza żeby przegub się rozleciał w czasie jazdy?

2. Mechanik zawołał sobie 150 zł za wymiane od koła (szczena mi opadła) czy to dużo czy norma?
3. Jakie przeguby kupować, czy te z allegro marki MATELLI / AD , za ok 80zł /szt to gówno czy standard? Ile na nich przejade? Co polecacie?
4. Czy dałbym rade je wymienić z pomocą ojca [coś tam się zna] ? Ile czasu trzeba liczyć?
5. Przy okazji rozpięcia zawieszenia, nim się to zrobi, co najlepiej sprawdzić ,i ew kupić ?
Przy skręcaniu już czuć rytmiczne szarpania na kierownicy, więc nie jest dobrze.
Dzieki.
