No to kontynuujmy dyskusję bo mnie szlag k**wa trafi
Po pierwsze PRIMO:
Wracając do kontrolek przy przekręceniu stacyjki w pozycję zero (przypominam że silnik dalej chodzi) kontrolki nie gasną. W miarę samowygaszania silnika kontrolki przygasają aż do zera (tak jak by ktoś zwalniał rowerem na właczonym dynamie i lampka powoli traciła by światło)
Po drugie PRIMO
:
Wczoraj zajechałem rano do roboty i po wyłączeniu silnika usłyszałem bulgotanie dochodzące z komory silnika. Otwieram maskę a tam płyn chłodniczy w wyrównawczym bulgoce aż miło

tak jakby układ był zapowietrzony albo płyn zagotował się. Kumpel mnie wystraszył że to uszczelka pod głowicą ale żadnej piany ani pod korkiem ani na bagnecie nie ma

Co jest ciekawe odpaliłem go wczoraj u kumpla pod blokiem i po upływie niecałych 2 minut załączył się wentylator, ze zbiornika wyrównawczego zrobił się czajnik, znów zaczęło się gotować i poziom płynu zrobił się maksymalnie wysoki (duuuuuużo ponad max) a przy zimnym silniku jest równiutko pomiędzy
min a
max.
Następna ciekawa rzecz to to że jak wyłączyliśmy silnik po tych dwóch minutach jak zaczął bulgotać to w miejscu gdzie gruuuby przewód wchodzi w taką skrzyneczkę (foto1) słychać było coś jakby "trzeszczenie", delikatne trzaski.
Mam dwie teorie, niekoniecznie słuszne:
- termostat - nie otwiera się i nie puszcza obiegu wody na silnik w wyniku czego woda się gotuje
- zapchany któryś z węży wodnych
Dajcie chociaż cień nadziei i powiedzcie że to jakaś pierdoła.