Przygoda z hamulcami

Moderator: Moderatorzy

adrianolkusz

Przygoda z hamulcami

Post autor: adrianolkusz »

Oj ta moja "biała strzała".. Jadąc w sobotę przed wigilią do pracy tuż po wyjechaniu trasę Olkusz - Kraków usłyszałem dziwne dzwięki z tylnego prawego koła. Po chwili hałas ustąpił, ale znowu przed samym Krakowem zaczęło coś głośno dzwonić w kole i nagle pedał hamulca zjechał do podłogi. Bez hamulcy jechałem jeszcze dobre 5km. Po przyjechaniu do pracy trzeba było obejrzeć co się stało. Cała wewnętrzna strona opony prawego tylnego koła była mokra od płynu hamulcowego. Dobrze że od pewnego czasu woziłem w bagażniku nowe szczęki i jeden cylinderek. Po rozkręceniu bębna zamiast ujrzeć zamocowane na piastę części składowe hamulca bębnowego, te po prostu się wysypały. Okazało się że poleciało zabezpieczenie mocujące szczękę do piasty koła. Na zdjęciu poniżej widać co dokładnie. A więc tak. Trzeba było odkręcić cylinderek a potem od niego przewód. Wszystko było mokre od płynu, więc potrzebny był rozpuszczalnik. Bęben i inne części które zostały musiałem wyczyścić. Oprócz nowych części które już miałem musiałem dokupić komplet sprężynek i zabezpieczeń bo nie miałem zamiaru ryzykować z podobną awarią w drugim kole. Koszt takiego zestawu to ok. 40zł. Nie mam zdjęć jak to wszystko składałem ale musiałem zdjąć bęben z drugiego koła i sprężynka po sprężynce składać prawy hamulec. "Kur...icy" paznokci można było dostać z montowaniem zabezpieczeń i sprężynek. ale jakoś poszło. Jak już wszystko było wymienione, założyłem bębny i.... odpowietrzanie układu. Oczywiście potrzebna jest do tego druga osoba. Awaria hamulca spowodowała taką utratę płynu że żeby go uzupełnić wlałem całą butelkę płynu hamulcowego do zbiorniczka a i tak nie było go w zbiorniczku na kresce max. Trochę niespodziewana awaria bo rano jak wyjeżdrzałem do pracy to nastawiłem się na wymianę wahaczy. Wahacze wymieniłem dwa dni temu i umieszczę kilka fotek i opis ich wymiany już wkrótce. Dodam że wymiana wahaczy zajęła mi ok 2 godzin a z hamulcami pieprzyłem się pół dnia... W nowy rok nic nie majstruje a mam jeszcze gumy na stabilizatorze i łączniki do wymiany. Poniżej zdjęcia zniszczonych części hamulca. Na jakiś czas mam spokój. Bez wymiany szczęk przejeździłem na nich 49tys km.... Oby tak dalej. Na koniec Życzę wszystkim udanego nowego roku i oby essinki chodziły bez zarzutu.. :smile:
Załączniki
To zabezpieczenie nie wytrzymało i szczęka zleciała z cylinderka
To zabezpieczenie nie wytrzymało i szczęka zleciała z cylinderka
Zniszczony cylinderek bez jednego tłoczka...
Zniszczony cylinderek bez jednego tłoczka...
Zalane szczęki i tłoczek ze spręzynką
Zalane szczęki i tłoczek ze spręzynką
Te i inne sprężynki dają popalić... ta blaszka to mocowanie szczęki hamulcowej. Bolec który ją mocuje pękł i bebechy się rozleciały
Te i inne sprężynki dają popalić... ta blaszka to mocowanie szczęki hamulcowej. Bolec który ją mocuje pękł i bebechy się rozleciały
Awatar użytkownika
darcun4
Posty: 3482
Rejestracja: 22 mar 2005, 20:46
Lokalizacja: Toruń

Post autor: darcun4 »

adrian robiłeś to na ulicy :?:
Awatar użytkownika
WieSiu
Posty: 23541
Rejestracja: 28 mar 2004, 17:41
Lokalizacja: Wrocław
Pojemność: 1600
Rocznik: 1985
Generacja: MK3
Nadwozie: Sedan
Kontakt:

Post autor: WieSiu »

ciekawe tylko czemu taka powazna awaria nastapila ? Mozna bylo sie jej spodziewac ?
Ford Thuderbird 4.6 1996
Escort 2.0 150KM LPG Cabrio 1991
Suzuki Vitara 1998 2.0 V6
Kymco Super 9 LC 2011

x Orion 1.6 79KM 1985 Automat, Lancia Phedra 3.0 204KM 2004, Windstar 3.0 148KM LPG 1997, Escort 1.8TD 90KM Van 1997, Scorpio 2.9 24v 207KM Sedan 1995, Fiesta 1.3 60KM 5D 1996, Escort 1.6 105KM 3D 1996, Escort 1.8 TD 70KM Van 1999, Puma 1.7 125KM 1998, Escort 1.8 TD 90KM Kombi Ghia 1996, Escort 1.3 60KM LPG 5D 1994/1995, Skoda 105 1984 a potem 1982
Awatar użytkownika
Jamszoł
Posty: 22192
Rejestracja: 29 lip 2006, 01:17
Lokalizacja: Kalisz
Pojemność: 2300
Rocznik: 2008
Generacja: MK4
Nadwozie: Kombi
Kontakt:

Post autor: Jamszoł »

Adrianolkusz - moje uznanie. :mrgreen:
Awarię możliwe , że można by było uprzedzić ale to było by trudne ponieważ trzeba by było podnieść tylne koło do góry i przekręcić kołem i posłuchać czy coś się nie trze lub puka.
A kto przed wyjazdem w jakąkolwiek trasę to robi ?
Może latem gdy mamy pootwierane okna dało by się usłyszeć coś
Oczy 6.11.2010/15.01.2020 [ 28.08.2012_16.30 ]
adrianolkusz

Post autor: adrianolkusz »

Panowie myślę że nie da się temu zapobiec... U mnie awaria nastąpiła w wyniku pęknięcia bolca mocującego szczękę...

Nie nie robiłem tego na ulicy... Po dojechaniu bez hamulców "taś, taś" najwolniej jak się da, do pracy wjechałem na garaż i tam rozkręciłem tył samochodu... Niestety tylko po rozkręceniu drugiego koła mogłem dojść do tego jak to ma być złożone.

W układzie hamulcowym jest o tyle lepiej że jak klocki są już zuzyte w układ idzie więcej płynu co powoduje że w zbiorniczku jest go mniej więc czujnik poziomu płynu informuje nas o tym zapalając czerwoną lampkę na desce rozdzielczej. Z tyłu niestety jest gorzej :-|

aha
jamszoł jak usłyszałem że w tylnym kole coś niedobrego się dzieje to była godzina koło 6.30 rano. jeszcze ciemno i w ogóle do d.... miałem dwie drogi wyboru... albo wracać do domu jakieś 10km albo dojechać do pracy i tam w ludzkich warunkach dokonać naprawy...
Awatar użytkownika
Jamszoł
Posty: 22192
Rejestracja: 29 lip 2006, 01:17
Lokalizacja: Kalisz
Pojemność: 2300
Rocznik: 2008
Generacja: MK4
Nadwozie: Kombi
Kontakt:

Post autor: Jamszoł »

Ja nie pisałem o Tobie tylko ogólnie bo się WieSiu pytał czy da radę to wychwycić.
Dlatego pisałem , że da radę- jak wyleci bolczyk to szczęka nie siedzi w swoim miejscu i ociera o bęben tak , że słychać wzmożone tarcie szczęki o bęben
To piszę jeszcze raz dla innych - przy otwartym oknie i wyłączonym radiu da się usłyszeć nawet jak ktoś ma pierwszy stopień wtajemniczenia muzycznego.
Oczy 6.11.2010/15.01.2020 [ 28.08.2012_16.30 ]
adrianolkusz

Post autor: adrianolkusz »

jamszoł jeżeli ktoś już coś takiego miał w samochodzie to pewnie że wychwyci... Mnie zdarzyło się to pierwszy raz dlatego nie wiedziałem co to jest. Wtedy jak jechałem to tak sobie wymyśliłem że coś mi się uczepiło w okolicach koła i poprostu ocierało. Po przejechaniu kilkuset metrów hałas ustał... teraz już będę wiedział co to za hałas... No ale ktoś komu się to nie zdarzyło będzie trudno dojść do takiego wniosku że szczęka odleciała :smile:
MARKKO

Post autor: MARKKO »

jamszoł pisze:pierwszy stopień wtajemniczenia muzycznego.
tego znaczy jak głuchy tak? :mrgreen:
adrianolkusz

Post autor: adrianolkusz »

I stopień muzykalności czyli słyszy że grają :lol:
MARKKO

Post autor: MARKKO »

a ile jest tych stopni i jaki jest najniższy?
Vieczur

Post autor: Vieczur »

do tematu prosze...
ODPOWIEDZ