Siemka, problem mi powstał ostatnio taki: wjeżdżam na parking pod domem, ale że nie było wolnych miejsc, to wsteczny i chcę wyjechać. A tu zonk. Coś zaczyna skrzypieć i pierdzieć w tylnym prawym kole,

powędrowała do góry i ogólnie objaw, jak przy zaciągniętym ręcznym. Patrzę - nie, ręczny jest luźny. To dałem do przodu trochę i z takim brzękiem dość głośnym puścił (prawie sąsiadowi w auto wjechałem, jak kopa dostał

). No to myślę sobie sobie dobra, jedziemy i znowu wsteczny i wyjeżdzam. Ujechałem 10 metrów i znowu to samo. Szlag mnie trafia bo dzieje się to prawie tylko przy cofaniu ale dwa razy zdarzyło się na ulicy jadąć. Tzn. hamuję, nagle czuję strzał na pedale hamulca i czuć, że blokuje koło, a jak dam gazu (np. przy przejeżdzaniu przez 'hopkę') to tył znowu nurkuje (jakbym ręczny zaciągnął) i w pewnym momencie z hukiem puszcza.
Coś jakby się okładziny blokowały albo coś. Ale od czego to może być. Wykluczam raczej przewody, bo dzieje się to zarówno przy ręcznym, jak i przy nożnym hamulcu... Tak, jakby w bębnie się coś klinowało, czy jak, tylko co tam się może klinować, żeby takie efekty dać...?