ja jestem dziś po kolejnym dniu spawania ojca Mondeo MK1, więc na świeżo mogę coś powiedzieć z moich historii

Wiadomo... jak ojciec jest przy mnie to spawarki nie da mi dotknąć (jak to tatuś... sam zrobi lepiej, szybciej, dokładniej... przynajmniej tak uważa przed robotą), więc moja praca ogranicza się do uważania czy nic się nie pali (i na to polecam zwracać uwagę!), kombinowania z blaszkami, docinania i doginania, ale nie narzekam
Takich kilka porad

Autko stoi w tej chwili podniesione na boku z wyspawanym już środkiem. Podparte na 4 belkach długości od 80 do 160cm i stoi stabilnie

Asekuracyjnie stoją też 100cm pnie

Musi być asekuracja w tym przypadku bo podczas podnoszenia zdarzył się mały wypadek, więc nie warto kusić losu po raz drugi i tu porada... nie używaj podnośnika z BMW

Ja byłem skazany na trapezowy i ten z BMW no i ten od beemy narobił trochę szkód, ale dzięki asekuracyjnym pniom nic się poważnego nie stało autku i nam
Polecam dobrze wyczyścić z wygłuszenia, bo to cholerstwo momentalnie potrafi zaprosić ogień do naszego auta.
Jak już było wspomniane, nic Ci się nie złamie o ile podłużnice trzymają.
U mnie wystarczyło tylko załatać dziury w podłodze w 2 punktach, tył progu i tylne nadkole, więc wystarczyła reperaturka nadkola, dużo blaszek, migomat, podkład antykorozyjny i blachoguma

Jutro druga strona, więc powalczymy troszkę jeszcze
Przewody pewnie, że możesz sam ogarnąć, chociaż nie wiem jak tam sie zakuwa końcówki - nigdy nie musiałem rozbierać, więc nie wiem

No i chyba nigdy nie pozagina się tak ładnie jak były w oryginale
